piątek, 12 kwietnia 2013

Anko wraz z Kakashim udali się w kierunku wyznaczonym przez Hatake. Po około 15 minutach dwójka shinobii dotarła pod bramę średniej wielkości domu. Budynek z zewnątrz przypominał większość domów znajdujących się w Konoha, jednak wyróżniał się tym, że stał na uboczu wioski w bliskim sąsiedztwie lasu.
Z zewnątrz wydawał się być zaniedbany. Trawa dookoła niego była wysoka i miejscami pożółkła, tynk na ścianach był brudny, a na jego powierzchni widoczne były ubytki i pęknięcia, w oknach zaś wisiały brudne firanki.

- Nie żartowałeś mówiąc, że jest zaniedbany…
- Po śmierci ojca nie odwiedzałem tego miejsca.
- Rozumiem. To musi być dla ciebie trudne, powrócić tu po tylu latach.
- Nie. Nie jest tak. Kiedyś tego nie rozumiałem, jednak teraz wiem, że to co zrobił mój ojciec było czynem bohaterskim i jestem z niego dumny. – odpowiedział Kakashi.
- Wejdźmy do środka.
- Jak sobie życzysz.

Dwoje młodych ninja podeszło do furtki znajdującej się przed domu, a gdy tylko Kakashi pchnął aby ją otworzyć, zawiasy wydały z siebie przeraźliwy dźwięk.
Nie przestraszył on jednak przyszłych opiekunów, którzy bez zastanowienia ruszyli wybrukowaną ścieżką do drzwi.
Po kilku chwilach oboje znaleźli się w środku budynku. Wnętrze było zakurzone, brudne oraz wywoływało wrażenie ponurego.
- Czeka nas mnóstwo pracy…
- Masz racje, ale myślę, że gdy już skończymy będzie to śliczny dom.
- Tak. Jeżeli chcemy zdążyć, musimy zrobić to jak najszybciej.
- W takim razie, nie ma na co czekać. Zacznijmy już teraz. – Powiedziała ochoczo Anko.
- Już piętnasta nie zdążymy za wiele zrobić. Poza tym nie wziąłem sobie mojej nowej książki do czytania przez twój pośpiech…
- O nie, nie, nie. Masz szlaban na czytanie do odwołania!
- Ale!
- Żadnych ale. A teraz bierz się za koszenie trawy przed domem, a ja zajmę się środkiem.
- Przecież nie mamy kosiarki. Czym ją skoszę?
- Nie wiem. Jesteś facetem coś wymyślisz, a teraz… Jazda! – krzyknęła wypychając chłopaka za drzwi.

Jak to miała w zwyczaju, użyła do tego trochę za dużo siły. Siwowłosy wyleciał przez drzwi i z hukiem uderzył ścieżkę wyłożoną kamieniami.
Po krótkiej chwili, gdy Kakashi zdążył już się podnieść i otrzepać, stanął przed trawnikiem i zaczął mówić do siebie:
- W co ja się wkopałem… Przecież ona jest taka sama jak Kushina-san. I jak skosić trawnik bez kosiarki…
Po kilkunastu sekundach namysłu, Kakashi wyjął z kabury pięć shurikenów, które rzucił w kierunku trawy następnie złożył błyskawicznie potrzebne pieczęcie i krzyknął:
- Shuriken Kage Bunshin no Jutsu!
A w ułamku sekundy chmura ostrych jak brzytwa czteroramiennych gwiazdek, ścięła cała trawę i powbijała się w płot.
- No to jedno mamy z głowy, ciekawe jak sobie radzi… (!)

Syn Białego Kła nie dokończył swojej wypowiedzi, gdyż oberwał workiem wypełnionym różnymi śmieciami.
Jak się okazało wyleciał on przez otwarte przez Anko okno.

- Co z ciebie za ninja? Nawet zwykłego worka złapać nie potrafisz?
Gdy Kaszalot wygramolił się spod śmieci, powiedział.
- Coś ty tam napchała? To waży chyba z tonę!
- Przesadzasz. Lepiej wynieś go na śmietnik i chodź po kolejny.

Sprzątanie dwójce Jouninów zajęło cała noc, a na koniec zasnęli oni obok siebie na kanapie. Nie wiedzieli oni jednak, że przez całą noc ich postępy sprawdzał jeden z Sanninów.

W wiosce liścia ptaki swoim śpiewem zwiastowały początek dnia. Słońce wychylało się już zza horyzontu. Część ludzi nie marnując cennego czasu ruszyła już do pracy przy odbudowie zniszczeń. W gabinecie władcy wioski znajdował się białowłosy mężczyzna z charakterystycznym zwojem na plecach. Prowadził on rozmowę z wypełniającym dokumenty i palącym fajkę jednocześnie Hiruzenem Sarutobim.

- Obserwowałem ich przez noc i widać, że wzięli to sobie na poważnie.
- Mów jaśniej Jirayia. Dobrze wiesz, że nie mam czasu na zgadywanki.
- Do rana sprzątali stary dom należący do Sakumo.
- To świetnie. Myślę, że dobrze zrobiliśmy dając im opiekować się tym chłopcem.
- Masz rację Sensei, jedynie jedna rzecz nie daje mi spokoju…
- Mianowice?
- Chodzi mi o to, kiedy powiemy mu, że nie jest synem Kakashiego i Anko?
- Cóż… Uważam, że moment ukończenia przez niego akademii będzie najlepszy.
- Niech zatem tak będzie. Gdy już skończy akademie, Chciałbym zostać jego nauczycielem.
- Chcesz dostać drużynę?
- Nie, jego chce uczyć indywidualnie…

Tymczasem w świeżo wysprzątanym domu, smacznie spała dwójka shinobii. Dziewczyna obejmowała chłopaka w talii, a jej głowa spoczywała na jego ramieniu. Chłopak natomiast obejmował ją swoim ramieniem i opierał swoją głowę o jej. W pewnym momencie promienie słońca padły na ich twarze, co mimowolnie zmusiło ich do otwarcia oczu.

Anko, gdy tylko zorientowała się w jakiej znajdują się pozycji, momentalnie na jej twarzy pojawił się rumieniec, a on sama odskoczyła jak poparzona od Kakashiego.

- Co ty sobie wyobrażasz!!! To, że będziemy razem mieszkać nie znaczy, że możesz się do mnie dobierać zboczeńcu!
- Ale, to ty mnie… - Kakashiemu nie było dane dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż Anko z całą swoją siłą posłała go na podłogę jednym uderzeniem.
- Niech to będzie naucza! – Obracając się na pięcie udała się do łazienki.
- Kobiety…
-Słyszałam!

Gdy zażegnali już poranny spór, wspólnie usiedli na kanapie i na arkuszu papieru zaczęli robić listę rzeczy, które muszą naprawić lub wymienić w domu.

- Czyli musimy kupić farbę, szybę do jednego okna, naprawić furtkę i kupić kosiarkę.
- Meble możemy wziąć z naszych starych mieszkań, więc na tym zaoszczędzimy. Trzeba tylko będzie urządzić pokój dla Naruto.
- Pogadam z Panem Jirayią, to może nam w tym pomoże.
- Czy ktoś mnie wzywał? – powiedział stojący do tej pory w oknie i przysłuchujący się rozmowie Sannin.
- Jirayia-sama!
- We własnej osobie.

Białowłosy wskoczył przez okno do mieszkania i usiadł naprzeciwko przyszłych opiekunów dla Syna Czwartego Hokage.

- Co do tego pokoju, to wam z wybieraniem za wiele nie pomogę, ale za to zostawię wam trochę pieniędzy. Muszę udać się w podróż, aby zdobyć trochę nowych informacji.
- Kiedy pan wyrusza?
- Jutro o świcie. Z tego co widzę, to ładnie się tu urządziliście. Jeszcze trochę pracy i sam bym mógł się tu wprowadzić.
- Nie ma nawet mowy, zboku! – krzyknęła Anko, wskazując na Sannina.
- Dobra, dobra. Macie tu pieniądze. - Mówiąc to położył na bracie małego stolika czek, na sporą sumę.
- Ale, to bardzo dużo pieniędzy…! – powiedział Kakashi.
- Nie martw się. Przyda wam się, dzieci wyciągną z was wszystko co macie.
- Dziecko. – poprawiła go Anko, znacznie akcentując to słowo.
- Poczekamy, zobaczymy gołąbeczki. Uciekam, do zobaczenia. – Po tych słowach zniknął w kłębie białego dymu, zanim Anko zdążyła go dopaść.
- Głupi, stary zboczeniec.
- Nie zapominaj, że bardzo nam pomaga.
- Co nie zmienia faktu, że jej głupi.
- Ehhh…
- A co, ty też masz z tym jakiś problem?! – powiedziała groźnie dziewczyna.
- Nie nic z tych rzeczy. To co, ja zajmę się farbami, szybą, kosiarką i furtką, a ty pokojem dla małego. – szybko zmienił temat Kakashi.
- Niech ci będzie…

Para przyszłych opiekunów przez najbliższe dwa dni zrobiła wszystko, aby doprowadzić dom do jak najlepszego stanu. Ochoczo pomogli im w tym ich przyjaciele. Dziewczyny w składzie Anko, Kurenai, Mikoto oraz Yugao wydawały polecenia chłopakom. O dziwo, Kakashi, Fugaku, Gai i Asuma bez zbędnego marudzenia robili to co kazały kobiety.

Konoha-gakure. Tydzień po otrzymaniu propozycji od Hokage.

Dzisiejszy dzień w wiosce liścia bym nad wyraz słoneczny. Na niebie można było dopatrzeć się tylko pojedynczych obłoczków. W Konosze ludzie pracowali prężnie już od świtu. Kiedy wybiła godzina 10:00, dwójka Jouninów wybrała się do władcy wioski. W gabinecie czekał na nich Hokage.

Kiedy Kakashi i Anko stali przed drzwiami gabinetu, przez Moment oboje zawahali się. Jednak dziewczyna jako pierwsza przełamała się i łapiąc chłopaka za rękę powiedziała:
- Razem sobie z tym poradzimy.
-… Masz racje. – Kakashi ścisnął dłoń dziewczyny i oboje weszli do gabinetu…


_______________________________________________________________
Cóż, nie sądziłem, że tylu osobom przypadnie do gustu prolog, jednakże nic to nie zmieniło.
Myślałem, że wstawienie go tu coś zmieni i pozwoli mi się przełamać, gdyż od kilku miesięcy nic dobrego nie mogę napisać.

Mam teraz nawał obowiązków, problemy zdrowotne do tego dochodzi szkoła, dlatego też w najbliższym czasie nie pojawi żaden rozdział. Ani ścieżki pokoju, ani tego opowiadania.
Po prostu ZAWIESZAM PISANIE.
Na ile? Sam tego nie wiem. Jeżeli mnie najdzie, to jutro rzucam wszystko i biorę się za pisanie, a jeżeli nie będę miał natchnienia, to może minąć nawet i pół roku. Nie mam zamiaru pisać nic na siłę, gdyż jest to po prostu męczące.
Także pozostaje mi podziękować za czytanie. jeżeli cokolwiek się zmieni, to wszystkich powiadomię.

Pozdrawiam.

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny i zabawny. Zawsze lubiłem Anko co już wiesz po przeczytaniu u mnie rozdziału 9, jednak zmartwiłeś mnie. Zawieszasz pisanie? Oby nie na długo, gdyż dobrze ci idzie, a następny rozdział będzie tym na który czekam, czyli na to jak wezmą Naruto do siebie.

    Tak czy inaczej, pozdrawiam i mimo wszystko czekam na kolejny. AVE!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie posuwasz akcję do przodu. Ciekawy prolog to nie tylko dobrze opisana akcja, ale także pomysł, którego jeszcze nie widziałem. Nie ma się co dziwić, że się ludziom spodobał. Szkoda, że zawieszasz pisanie, ale jak nie ma się pomysłu, tylko można opko zjebać.
    Bardzo dużo weny. Czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty się jeszcze dziwisz, że twój blog przypadł tylu osobom do gustu? Bardzo dobrze opisana akcja i jeszcze lepsza fabuła...czego chcieć więcej.
    Obyś szybko wrócił do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. blog jest po prostu świetny bo oryginalny. Dlatego przyciąga ;) Pół roku na notkę? trudno co zrobić. ino pamiętaj dodać jakieś krótkie streszczenie na początku jeśli faktycznie to tyle potrwa xD będziemy czekać ;) Niech cię Zeus weną i natchnieniem obdarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    dopiero zajrzałam na ten blogi, i musze powiedzieć opowiadanko jest super... takie oryginalne, Naruto trafia pod skrzydłą Kaksh'iego jak i Anko, sprawnie im ten remont wyszedł... Pozostaje mi życzyć Tobie tylko weny, natchnienia i czekać cierpliwie....
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Super blog, a historia bardzo mi się spodobała. Kakashi i Anko jako opiekunowie Naruto... Oj będzie się działo^^ Będę zaglądał tu częściej, masz to jak w banku. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa tematyka , szkoda że narazie nic nie piszesz , mam nadzieje że wena wruc i napiszesz kolejne ciekawe rozdziały . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń